Trwa kampania wyborcza. Wszystkie partie robią co mogą, aby zachęcić wyborców do głosowania właśnie na nich. I to jest normalne w każdym demokratycznym państwie. Jednak u nas już w kampanii prezydenckiej PIS wprowadziło obrzydliwy zwyczaj przeszkadzania innym. Zaczęło się, gdy posłanka PIS-u Anna Paluch na podkarpaciu przyszła na spotkanie z prezydentem Komorowskim z megafonem po to tylko, aby przeszkadzać mu . Podłapali to inni wyznawcy Kaczyńskiego i tworząc zorganizowane pisowskie bojówki jeździli za prezydentem Komorowskim po to, aby mu przeszkadzać.W każdym normalnym, demokratycznym kraju partia, która stosuje tak podłe metody byłaby przez wyborców zlinczowana. Ale nie w Polsce! Polska nie jest "normalnym" krajem jak to zresztą zawsze podkreślał prezes Kaczyński w czasach gdy jeszcze wypowiadał się w mediach.Okazało się, że te wredne pisowskie metody dały owoce. Zatrute owoce. Duda został wybrany na prezydenta. Teraz, w trakcie kampanii wyborczej do parlamentu kontynuują te obrzydliwe metody. Co prawda już posłowie PIS-u nie afiszują się z megafonami tylko wynajęli krzykaczy i awanturników, którzy za kilka srebrników jeżdżą za premier Kopacz aby jej przeszkadzać w spotkaniach z Polakami.Mam nadzieję, że tym razem Polacy nie dadzą się nabrać na płaczliwe tony posłanki Szydło tylko ocenią PIS za wynajętych klakierów. PIS się nie zmienił, jest dokładnie taki sam jak w latach 2005-2007. Platforma płaci teraz za to, że Ziobrę z Kaczyńskim nie postawiła pod TS za ich ówczesne rządy.