Cała ta polityczna wrzawa , która wybuchła jeszcze przed i zaraz po ekshumacji śp.A.Walentynowicz napawa mnie niebywałą odrazą. Wyobrażam sobie co musiała przeżywać rodzina ofiary katastrofy smoleńskiej ponownie oglądając zwłoki, które ponad dwa lata leżały w ziemi. Serdecznie im współczuję. Jednak odrazą napawają mnie głosy polityków i akolitów PISu , którzy przekrzykują się wzajemnie w oskarżeniach rządu i ludzi, którzy w tamtych ciężkich dniach spieszyli aby nieść pomoc innym. Myślę tu o ówczesnej minister zdrowia a obecnie marszałek sejmu pani Ewie Kopacz. Podczas gdy poseł A.Macierewicz na wieść o katastrofie polskiego samolotu z prezydentem na pokładzie co sił w nogach uciekał do Polski, pani E.Kopacz natychmiast podjęła decyzję aby pojechać tam, aby podać pomocną dłoń tym wszystkim, którzy będą tego potrzebowali.Za to dobre serce, za to udzielanie pomocy dziś zwolennicy PISu rzucają na nią najgorsze oskarżenia. Wkładają w jej usta słowa, których nigdy nie powiedziała i przypisują jej czyny, których nie popełniła. W sumie, mogła siedzieć spokojnie w Polsce tak jak np.Macierewicz i czekać na rozwój wypadków. No cóż, często jest tak, że tego co pomaga oskarża się za to, że nie dokonał cudu. Pocieszające jest to, że tylko nieliczne rodziny i to tylko i wyłącznie z ramienia PISu składają jakieś oskarżenia, pretensje , roszczenia. A przecież w katastrofie zginęło 96 osób.Świadczy to dobitnie o politycznym kontekście całej tej sprawy.
